niedziela, 13 października 2013

charper three.

Przez kolejne dwa dni nie odzywałam się do Davida ani słowem. Za każdym razem, gdy chciał porozmawiać uciekałam do pokoju albo zaczynałam się rozglądać za kimś z drużyny. Na pierwszy rzut oka zawsze rzucał się mój  Alvaro ,który za każdym razem z przyjemnością zapraszał mnie do swojego pokoju, w którym urzędował wraz z Aitorem.Po wczorajszym przegranym meczu mieliśmy od razu polecieć do Barcelony,ale niestety pogoda nam na to nie pozwalała,więc musieliśmy wrócić do hotelu na kolejną noc.Obudziłam się rano czując jak ktoś gniecie mi rękę. Podniosłam nieco głowę do góry, ku mojemu zdziwieniu obok mnie siedział Luka, a ciut dalej na fotelu siedział David.
-Mógłbyś zejść z mojej ręki - sapnęłam chowając twarz w poduszkę. Chwilę po tym nie czułam już ucisku na ręce, więc mogłam przekręcić się na drugą stronę łóżka. - Dziękuje braciszku - mruknęłam zakrywając się kołdrą po sam czubek głowy.  Poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie obejmując dłońmi wokół talii. Nie zważyłam na to zbytnio uwagi,bo za pewno Luca potrzebował się do kogoś przytulić,bo przecież Oli nie była w pobliżu. Nie otwierając oczu przysunęłam się bliżej. Kładąc głowę na jego torsie, poczułam zapach dobrze mi znanych perfum.Przymrużyłam oczy i zobaczyłam twarz Davida w lekko wykrzywionym uśmiechu. Odskoczyłam od niego jak oparzona w samych spodenkach i bokserce wstałam na łóżku patrząc na niego wściekle.
-Won stąd - warknęłam pokazują palcem na drzwi. 
-Leti, daj spokój. - podniósł się na łokciach patrząc na mnie przenikliwie - Chcę pogadać.
-Nie mamy o czym.
-Wczoraj przesadziłem i..- patrzył na mnie - chciałem Cię przeprosić.
-Wsadź sobie te przeprosiny w dupę! - krzyknęłam zeskakując z łóżka - lepiej będzie jeśli już sobie pójdziecie - otworzyłam drzwi wypraszając ich rękoma. David wyszedł jako pierwszy dodam,że wściekły jak osa, Luca podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Zbieraj się za dziesięć minut śniadanie później mamy samolot - powiedział zamykając drzwi.



Prosto z lotniska pojechaliśmy do mieszkania Luki, tam mieli na nas czekać rodzice. Nie był to pocieszający fakt,że kolejne godziny spędzę w towarzystwie wkurwiającego Davida,który jak na złość wrył się na przednie siedzenie samochodu. Przez całą drogę nie było innego tematu niż dziewczyny,które zaliczył i te,które zaliczy w ten weekend. Nie odzywałam się,bo znów by to doprowadziło do kłótni. A Luki nie chciałam doprowadzić do furii. Zatrzymaliśmy się obok wysokiego apartamentowca, wysiedliśmy z samochodu zabierając z bagażnika torby,weszliśmy do środka budynku. Pięć minut później staliśmy przed drzwiami czekając na to,aby ktoś nam otworzył. U progu stanęłam mama uśmiechając się blado wpuściła nas do środka. Zostawiłam torbę na korytarzu i poszłam do salonu.Widok,który tam zastałam równocześnie zdziwił mnie i zdenerwował. Na kanapie siedział Cristian i jego żona, tuż za nimi oparci o parapet okienny stało dwóch młodych chłopaków. Widocznie przyrodni bracia Luki. Wiedziałam,że nie wróży to nic dobrego, dlatego też przywitałam się jak należy i prosiłam w duchu,żeby i mój brat zareagował mniej emocjonalnie niż kiedykolwiek na wieść o swoim ojcu, Z sypialni,w której Luka zostawił rzeczy było słuchać głośne śmiechy, najwidoczniej Bartra musiał zmienić repertuar i zaczął mówić konkrety z czego mój brat miał ubaw po pachy. Jednak chwilę potem wszystko ucichło. W salonie panowała grobowa cisza, każdy na siebie spoglądał. Pani Dorita mocno trzymała się ramienia męża, który z niesmaczną miną patrzył na mnie oczekując,że dokonam jakiegoś zbawienia. Czułam,że za chwilę będzie armagedon w wykonaniu barcelońskich gwiazd. I się nie myliłam, żwawym krokiem Luka wszedł do salonu z dzisiejszą gazetą w dłoniach. 
-Czytałaś to? -  wskazał na artykuł umieszczony w gazecie i zdjęcia. Na pierwszy rzut oka zauważyłam wielki tytuł na stronie 'Gwiazdy Barcy staną się wrogami?' i zdjęcia Cristiana Tello i jego syna Dylana, drugie zaś przedstawiało mojego tatę i Lukę. -  Przyjechał tutaj rozumiesz? - zacisnął  zęby ze złości rzucając gazetą o podłogę.
-Musiałem - usłyszeliśmy głos Tello.
-Gówno musiałeś! - warknął - Powinieneś już wyjść.
-Luka, chcę porozmawiać. 
-Miałeś na to 21 lat, wciągu których widziałem Cię tylko pięć razy! i od tak chcesz porozmawiać? Ciekawe o czym! - wydarł się rozkładając ręce ze zdziwienia.
-O twoim nowym kontrakcie synku. 
-Jaki synku? - krzyknął - Czy ty się sam słyszysz?
-Luca uspokój się - podeszła do nas mama, chwytając Lucę za dłoń - Twój tato chce tylko porozmawiać. - spojrzał na matkę, a później znów na Cristiana
-Nie widzę,żeby ktoś chciał z Tobą rozmawiać. - założył ręce na klatce piersiowej, stałam tuż za nim trzymając go kurczowo za koszulkę polo.
-Uspokój się,usiądziemy i porozmawiamy na spokojnie - powiedział Cristian wskazując dłonią na kanapę.
-Nie! - fuknął wściekły - Nie uspokoję się,nie usiądziemy i nie porozmawiamy! Zrozumiesz?
-Luca to twój ojciec - odezwał się Marc.
-Nie sztuką jest zapłodnić i spierdolić, sztuką jest wychować  i pokochać - ruszył w stronę  Cristiana - moim ojcem jest Rafeal Alcanatara! - wskazał palcem na tatę - On mnie uczył wszystkiego i on zasłużył na to miano!
-Luka - zaczął Rafa - powinieneś go wysłuchać..
-W końcu jesteś Luka Cristian Tello Rodrigo - powiedział jeden z jego przyrodnich braci.
-Nie prosiłem się o jego nazwisko! - rzucił w stronę Dylana
-A on nie prosił o takiego syna - odgryzł się na co Lukę wmurowało w podłogę. Dylan patrzył na niego z nienawiścią w oczach. Nie minęła chwila a Luki nie było już w mieszkaniu, zabrał kluczyki z samochodu i bluzkę i tak po prostu wybiegł, a ja i tata za nim. Nim zdążyliśmy wyjść z budynku kiedy srebrne terenowe Audi odjechało z piskiem opon. 


****************

kolejny rozdział za nami, akurat teraz jest mi ciężko pisać.


z Alcantarowego instagrama. XD



Rafinha w Monachium, 832 km ode mnie! 

2 komentarze:

  1. Jest Rafa, krótko, bo krótko, ale jest i chyba to mi się tam najbardziej podobało ♥ *.*
    Uwielbiam rodzinne kłótnie w opowiadaniach, więc rozdział idealny jak dla mnie!
    Czekam na kolejny! ;))
    PS. co do zwiastunu, odezwałam się na TT ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie jest fantastyczne, uwielbiam ich normalnie! :D Już na początku chciałabym Cię o coś prosić,mogłabyś usunąć weryfikację obrazka? Wtedy byłoby mi łatwiej dodawać komentarz z telefonu. Oczywiście jak to problem,to rozumiem. :)
    Teraz co do rozdziału... To nieźle Ci wyszedł, ta kłótnia rodzinna,ale Luca miał rację mówiąc "Nie sztuką jest zapłodnić i spierdolić, sztuką jest wychować i pokochać "
    Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy,czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń