środa, 30 października 2013

Charper five.

Do mieszkania wróciliśmy nad ranem, na całe szczęście nie zastaliśmy nikogo.Zdjęłam buty i jedyne o czym teraz marzę to gorący prysznic.Nie zwracając na nawoływania moich kompanów poszłam do łazienki. Zabrałam z szafki puchaty ręcznik,rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele dając mi chwilę wytchnienia. Oparłam się o zimne kafelki, przymrużyłam oczy czując ciepłe krople. Sięgnęłam ręką po malinowy żel i zaczęłam się myć. Po piętnastu minutach wywlekłam się z niej w samym ręczniku. Świeża,czysta i pachnąca.Chwyciłam do rąk szczotkę i rozczesałam mokre włosy.Zamykając za sobą drzwi, zeszłam do ciemnej kuchni. Wyjęłam z lodówki pomarańczowy sok. Nalałam do szklanki i z powrotem włożyłam do lodówki. Stałam odwrócona tyłem do drzwi, z okna padało mrawe światło księżyca kiedy ktoś złapał mnie za biodra.Odwróciłam się gwałtownie.
-Nie strasz mnie! - syknęłam zła
-Nie straszę, chciałem się tylko napić.
-Właśnie widzę Bartra. - powiedziałam odkładając szklankę do zmywarki, poprawiłam ręcznik,który miałam na sobie.- Dobrej nocy. - mruknęłam pod nosem wychodząc z pomieszczenia, gdy złapał mnie za nadgarstek ciągnąc ku sobie.Przyciągnął mnie na tyle blisko,że czułam jego perfumy. Nie spuszczał,że mnie wzroku.
-Będziesz patrzeć się tak długo,aż mój brat wejdzie i wyjebie Cię na zbity pysk? - zapytałam patrząc na niego.
-Jak mam się nie patrzeć skoro sama paradujesz półnaga. - powiedział kładąc dłonie na moich biodrach, pochylił się nade mną cały czas obserwując. Po raz pierwszy poczułam coś czego nie chciałam od dawna. Podobało mi się! - Kotku, kucisz. - wyszeptał na ucho.
-Za wysokie progi jak na twoje nogi. - sapnęłam.
-Fakt, nigdy bym nie chciał dziewczynę z krzywymi nogami. - dodał uśmiechając się. Zareagowałam od razu, kopiąc go kolanem w krocze. - Żartowałem - trzymając się za nie, ugiął się w pół.
-Uważaj co mówisz Bartra! - powiedziałam zaciskając zęby - za drugim razem będzie mocniej - dorzuciłam zostawiając go samego.

Dochodziła godzina czternasta, siedziałam w małej kawiarence nieopodal Camp Nou. Kreśliłam coś na chusteczce kiedy moja komórka za wibrowała w jeansowej kamizelce. Wyjęłam ją.
Alvarito: 'W La Rosas? Wieczorem."
Leti: "O której? "
Alvarito: "22 będziemy czekać."
Leti: "Będziemy, czyli kto?"
Alvarito: "Ja, Chino,Kai,Bryan wymieniać dalej?:)"
Leti: "Wpadnę."
Alvarito: "Wiedziałem :*"

Schowałam ją z powrotem, zostawiłam na stoliku kilka euro i wyszłam na zewnątrz. Miałam dziesięć minut do spotkania z dziekanem miejscowego uniwersytetu. Właśnie tam miały przyjść papiery na półroczny staż z Włoch. Byłam jedną z tych, którzy w ostatnim roku studenckim będą uczęszczać na zagraniczne przyuczenia. Przewieszając przez ramię torbę ruszyłam w stronę starych budowli, w których znajdował się gabinet. Weszłam nieśmiało do sekretariatu.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spytała miła pani.
-Dzień Dobry ja jestem Leticia Alcantara podobno przyszły tutaj mojej papiery na..
-Ach tak pan Moore jest u siebie - odpowiedziała - możesz wejść - uśmiechnęła się ciepło otwierając mi drzwi przed nosem. Weszłam do jasnego gabinetu. Na ścianach wisiały zdjęcia drużyny sportowej tutejszej uczelni.
-Leticia tak? - spytał pulchniutki pan koło czterdziestki, siedząc za biurkiem. Tak to dziekan, odetchnęłam z ulgą. - usiądź proszę - wskazał na krzesło naprzeciw siebie. Tak jak powiedział, tak też zrobiłam, a ciężką torbę położyłam obok siebie - Zapewne słyszałaś o stażach w tym roku? - skinęłam głową zgodnie z prawdę.Przecież jedną trzecią z całego roku studenckiego spędziłam w akademiku z błahych przyczyn. Fakt faktem Bosolii narzekał na mnie i moje dość częstsze nieobecności na wykładach namówił włoskiego dziekana na zagraniczny staż dla mnie. - dostałem papiery z czterech klubów,które interesują się twoją osobą.
-Do czego pan dąży? - zapytałam ściskając dłonie.
-Staż w klubach o których nawet nie śniłaś. Real,Barcelona,City i Juventus.
-Jak to możliwe? - nachyliłam się - Częściej jestem poza uczelnią, a oni chcą akurat mnie.
-Profesor Bosolii walczył o to jak lew, powinnaś mu podziękować - wstał trzymając w dłoniach cztery teczki każda innego koloru. - masz dwa tygodnie na przemyślenie - podał mi je - jeśli się zastanowisz, masz wysłać papiery do któregoś z nich. Wybór należy do Ciebie Leticio. - ukłonił się na pożegnanie i wyszedł, a ja zaraz po nim.

Wróciłam do domu dosyć późno, z racji z tego,że nie zadzwoniłam po nikogo kto by po mnie przyjechał. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Wszystko położyłam na fotel usiadłam pomiędzy tatą, a wyjkiem Thiago, którzy zawzięcie oglądali ligę angielską. Wyciągnęłam nogi przed siebie teczki z ofertami rzuciłam na szklany stolik.
-Co to? - zapytał tato wskazując na teczki
-Papiery na staż - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, oboje spojrzeli na mnie jak na głupka i czym prędzej dobrali się do teczek - Kto gra? - spytałam.
-Chelsea - odpowiedział wujek wyjmując bielutkie kartki z herbem Manchesteru City.Otworzył usta ze zdziwienia czytając propozycję,które mi oferowali. - Przeniesiesz się do Anglii?
-Mam nadzieję,że nie. - mruknęłam pod nosem - Nie mam zamiaru przebywać na meczu zasranych londyńskich wywłok. - wskazałam głową na ekran telewizora.
-Leticia! - oburzył się tato spoglądając spod kartek - Słownictwo.
-Oj tato, oni są i będą szmatami.
-Możliwe,ale nie powinnaś tak mówić - wyłączył telewizor,kładąc wszystko na stolik.
-Ej ja tu oglądam! - wyrwałam mu pilot z rąk włączając transmisję - Po za tym sam widziałeś na co wyrósł Dylan. Jest z Chelsea,jest ciotą. Nie wspomnę o kolegach bo nie są lepsi.
-Nie osądzaj ludzi po wyglądzie.
-Litości! - uniosłam ręce do góry - Tato, z nim nie trzeba rozmawiać, mu źle się patrzy z oczu. W dodatku nie chce grać dla Barcelony.
-Jak to? - spojrzał na mnie starszy z rodu Alcantara.
-Real Madryt chciał go kupić za niezłą sumkę, miał testy ale stary Tello się dowiedział, zrobił zadymę- podniosłam się na rękach - i przyleciał zakontraktować się z Barceloną.
-Skąd wiesz?
-Mam od tego ludzi wujek - włożyłam do teczek dokumenty - Zaufanych ludzi - powiedziałam wychodząc.






Po pierwsze rozdzial dla Copernicany.Special for you, wiem ze mało tutaj Alcantarow ale musisz mi wybaczyć mam kilka rozdziałów do przodu i jedynie tutaj się pojawili na dłużej. Obiecuję, ze jeden bedzie tylko z family Alcantara. :)
Po drugie musicie mi wybaczyć za jakiekolwiek literówki, nie jest sprawdzony do końca. Chwilowa awaria komputera i laptopa wiec został mi tylko telefon.Czytajcie i do zoba!




2 komentarze:

  1. Ochh, czytałam z bananem na twarzy :D Dziękować, dziękować!
    Bartra kusi, Leti kusi :D co z tego kuszenia wyjdzie? :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Bartra! Oby mu nie uszkodziła klejnotów! :D Ale ciekawa jestem czy coś wyjdzie z tego całego kuszenia ^
    Pisz szybko. ;)

    OdpowiedzUsuń